wtorek, 31 stycznia 2012

Energia odnawialna: biznes czy konieczność?

Notowana na warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych firma Skotan zamierza zbudować instalację umożliwiającą pozyskiwanie energii z fal morskich. To informacja zaczerpnięta z "Puls Biznesu". Ważna informacja. Pokazująca jednoznacznie, że w Polsce wciąż mamy możliwości pozyskiwania energii odnawialnej ze źródeł na wskroś niekonwencjonalnych, co przy czekającej nas w 2020 roku konieczności spełnienia unijnych wytycznych dotyczących udziału energetyki odnawialnej w wolumenie wytwarzanej energii, jest budujące.

Z drugiej strony optymistycznie nastraja również fakt, że mamy w kraju firmy inżynierskie, które czują się na siłach stanąć w szranki z najlepszymi konstruktorami na świecie i chcą projektować i budować instalacje, których świat wciąż nie jest w stanie wdrożyć komercyjnie. I to jest fajne. Nasi górą! Oczywiście jeśli odniosą sukces. Ale w sukces ten wielu komentatorów nie wierzy. A to że fale na Bałtyku marne, więc perspektywa słaba. A to że nikt na świecie nie wprowadza tego  komercyjnie, więc pewnie się to zupełnie nie opłaca. A to że w Polsce przepisy prawa i tak „zamordują” każdą najlepszą koncepcję. No cóż, gdyby Unia zamiast energii odnawialnej chciała wysokiego odsetka malkontentów, nie mielibyśmy problemu z wypełnieniem najbardziej rygorystycznych wymagań. Tak to już jest.

Zobacz istniejące generatory energii pochodzącej z fal morskich



Ale tak naprawdę informacja o planach firmy Skotan przyciągnęła moją uwagę z innego powodu. Otóż 75 proc. wartości całego projektu, czyli niemal 30 mln zł, inwestor pozyska w formie dotacji. Zacząłem się więc zastanawiać, jak to z tym inwestowaniem w energetykę odnawialną jest. Biznes czy konieczność? Udaje się na tym zarobić, czy może tworzymy wielkie deficytowe projekty, na które trzeba wykładać pieniądze, żeby dojść do zadekretowanych 20 proc. energii odnawialnej.
Tu oczywiście również mogłem liczyć na wszechobecnych malkontentów, którzy stwierdzili, iż „to kolejny projekt na wydojenie publicznych pieniędzy”, i „na bank chodzi tylko o zebranie dotacji”... Czasami to trudno się oprzeć wrażeniu, że w tych złośliwościach jest nuta prawdy, ale przecież cały świat dotuje energetykę odnawialną, więc pewnie konieczność bierze górę nad biznesem i tak już musi być. Szczególnie, że mówimy o naprawdę dużych pieniądzach. Tylko w ubiegłym roku Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej przeznaczył 400 mln zł na wsparcie firm produkujących energię wiatrową. Kupa forsy, i to tylko na jedno z wielu źródeł energii.
No więc zacząłem węszyć. Ile pieniędzy kosztuje nas ten fragment ekologii? Otóż dużo, bardzo dużo. W skali świata dopłaty na biopaliwa, energię wiatrową i słoneczną wyniosły w 2010 roku ponad 65 mld dolarów! Rok wcześniej – według Międzynarodowej Agencji Energii (IEA) – 57 mld dolarów. Znaczy dużo i coraz więcej.

Ale znalazłem coś jeszcze. Coś, co zupełnie przewartościowało kwestię dotowania odnawialnych źródeł energii. Okazało się bowiem, podaję za „Gazetą Wyborczą”, która powołuje się na dane IEA, że energia odnawialna dostaje 6 razy... mniej dopłat niż paliwa kopalne! Nasze pieniądze płyną na energię pochodzącą z ropy, gazu i węgla. Rządy 37 krajów świata subsydiują wydobycie paliw kopalnych. W roku 2010 dopłaty te wyniosły na świecie 409 mld dolarów!. Rok wcześniej – 312 mld dolarów. Szok. W tym kontekście mówienie o deficytowej energii odnawialnej jest chyba nieporozumieniem, bo jak ma ona ma być porównywalnie dochodowa, skoro w tą „opłacalną” ładuje się setki miliardów dolarów.

Sławomir Dolecki


środa, 25 stycznia 2012

Smart grid wyzwaniem dla regulatora

Wdrożenie inteligentnych sieci jest szansą na utrzymanie rozwoju gospodarczego kraju, wzmocnienie pozycji odbiorcy energetycznych usług i rozwój przemysłu ICT. Zdefiniowanie minimalnych wymagań dla instalowanej infrastruktury stanowi realny wstęp do budowy inteligentnej sieci, według formuły Smart Metering/Smart Grid Ready – uważa prezes Urzędu Regulacji Eneregtyki Marek Woszczyk, który wziął udział w X Konferencji Systemy Informatyczne w Energetyce SIwE’11.

Pomimo braku uprawnień legislacyjnych urząd rozpoczął debatę publiczną na temat inteligentnych technologii w energetyce, przygotowując dokumenty dotyczące funkcjonalności koncepcji Smart Grids Ready. Prezes URE, któremu powierzono wdrożenie i nadzorowanie procesu liberalizacji rynku energii podporządkowanego takim nadrzędnym przesłankom jak bezpieczeństwo energetyczne i wysoka konkurencyjność gospodarki, widzi swoją rolę jako patrona nad procesem standaryzacji i koordynacji oraz sprawowania nadzoru nad przygotowaniami. Obecnie trwają konsultacje dotyczące dokumentu w sprawie systemu Smart Metering/Smart Grid Ready przygotowanego przez URE.

Zdaniem Marka Woszczyka przyspieszenie procesu prac nad rozwojem inteligentnych sieci wymusi efektywność energetyczną, założone w III pakiecie energetycznym wzmocnienie roli odbiorców końcowych i niezbędną dla gospodarki modernizację zarządzania popytem. Rola Prezesa URE zakłada "neutralność" w obszarze proponowanych rozwiązań technologicznych. Główne obszary wypowiedzi regulatora to funkcjonalność i architektura systemu. Zdaniem Prezesa URE, władze publiczne powinny stworzyć przejrzyste i spójne rozwiązania regulacyjne, w tym plany rozwoju systemów energetycznych oraz stabilne gwarancje finansowania, które umożliwią innowacyjne inwestycje w sieci elektroenergetyczne oraz stabilne gwarancje inwestycji.

Takie postawienie sprawy powinno cieszyć. Fakt, że pomimo braku uprawnień legislacyjnych urząd rozpoczął debatę publiczną na temat inteligentnych technologii w energetyce wygląda na nową jakość, bowiem przyzwyczailiśmy się, że struktury prawodawcze i nadzorcze hojnie szafują jedynie obostrzeniami, normami, nakazami i zakazami, tym chętniej egzekwując swoje postanowienia, im jest ich więcej. Być może więc nastał czas odmiany i teraz również regulator zastanowi się w jaki sposób uczestnicy rynku mogą wypełnić rygorystyczne postanowienia chociażby unijnych dyrektyw efektywnościowych czy klimatycznych. I choć niepokoić może w tym kontekście, iż prezes URE oczekuje, że władze publiczne powinny stworzyć przejrzyste i spójne rozwiązania regulacyjne, bo jak boleśnie uczy doświadczenie "przejrzyste i spójne" to często wyzwanie ponad miarę dla ustawodawców, to jednak za inicjatywę i publiczne deklaracje dla Urzędu Regulacji Energetyki "piątka" do dzienniczka.

Sławomir Dolecki



wtorek, 17 stycznia 2012

Inteligencji nie widać, inteligencję się wyczuwa

Mam dylemat związany z inteligentnymi budynkami. Z jednej strony inżynierowie i automatycy od niskich napięć twierdzą, że takowa "inteligencja" istnieje i można z niej korzystać, z drugiej jednak językoznawcy uważają, że inteligencja to „zdolność rozumienia, uczenia się oraz wykorzystywania posiadanej wiedzy i umiejętności w sytuacjach nowych”. A to do budynku nijak mi nie pasuje. Ponieważ jednak zajmujemy się technologią, a nie językiem polskim, weźmy stronę inżynierów. Stąd jednak bierze się kolejny dylemat. Czy to, z czego dzisiaj możemy korzystać, i co oferuje nam dostępna technologia, możemy nazywać szumnie „inteligencją” czy może wystarczy „zaawansowaną automatyką”?

Miałem niedawno okazję popracować w biurze znajdującym się w budynku określanym mianem inteligentnego. Najlepszy na rynku, najlepiej wyposażony, najnowocześniejszy, najinteligentniejszy... Oczywiście ze swoimi dylematami do wszystkiego podszedłem sceptycznie, choć bez uprzedzeń. Nadarzyła się wreszcie okazja sprawdzić w praktyce to, co wielokrotnie widywałem w apartamentach pokazowych i o czym przeczytałem wiele opracowań.

Nie ma sensu opisywać tu wszystkich możliwości, jakie ta technologia daje użytkownikowi. Samozapalające się i samogasnące światła, pełna kontrola temperatury i wilgotności w pomieszczeniu, jeden przycisk do zapalania dowolnej kombinacji świateł. To wszystko wygoda, ale czy już inteligencja? Uparcie poszukując „za” przez zupełny przypadek odkryłem coś, co mnie naprawdę zadziwiło. Kiedy tak bardzo skupiałem się na tym, żeby dostrzec wartość automatyki dla użytkownika uzmysłowiłem sobie, że przez kilka godzin cień rzucany przez zewnętrzne żaluzje utrzymuje się w tym samym miejscu. To przeczyło teorii Kopernika. Słońce najwyraźniej stało w miejscu!

I co??? Jednak budynek mnie przechytrzył i zaskoczył. Okazało się, że przez cały czas (czego dowiedziałem się później, bo nie sposób tego odkryć samodzielnie), w zależności od położenia słońca delikatnie przymykały się żaluzje, przygasało światło i zmieniały się nastawy klimatyzacji. Ten sprytny system zaczął wykorzystywać światło słoneczne do rozjaśniania wnętrza i ogrzewania pomieszczenia, a jednocześnie dbał o to, żeby promienie słoneczne padając bezpośrednio nie przeszkadzały w pracy. Byłem naprawdę pod wrażeniem.

No więc szukałem tej „inteligencji” i o mały włos bym jej nie przegapił. Co nie zmienia faktu, że moje dylematy wciąż się utrzymują, bo to jednak w końcu tylko automatyka, zaprojektowana i zaprogramowana przez człowieka, a nie zdolność „ wykorzystywania posiadanej wiedzy”. Chociaż z drugiej strony, jak zwała tak zwał, ale efekt osiągnięty, a z tego co twierdzą teoretyczne opracowania, tego typu „sztuczki” pozwalają administratorowi budynku oszczędzić nawet do 60 proc. energii! I to też robi wrażenie.

Sławomir Dolecki


Budynek jest tak inteligentny, jak osoby, które go stworzyły. Na różnych etapach jego powstawania. Od wymagań inwestora, przez pracę projektantów, instalatorów a skończywszy na integratorze systemów, który połączył całość w jeden system kontrolujący wszystkie instalacje.

System sam nie myśli. Zarządza budynkiem tak, jak chcą tego jego twórcy i użytkownicy. Tym samym ułatwia nam życie kontrolując i realizując wiele funkcji, o których nie zawsze pamiętamy. Dotyczy to zarówno naszych domów jaki i budynków komercyjnych, w których gościmy bardzo często.

Komfort, bezpieczeństwo i oszczędności. To główne cele do osiągnięcia. Czasem poprzez działanie w sposób jakby wyprzedzający nasze myśli.

Krzysztof Żurek - Dyrektor Jednostki Biznesu Osprzęt instalacyjny i systemy KNX

czwartek, 12 stycznia 2012

Jak zaoszczędzić na przesyle energii?

Bardzo dużo miejsca i czasu poświęca się problemowi strat na przesyle energii elektrycznej. I bardzo dobrze, bo to znaczący problem. Szacuje się, że w polskich sieciach elektroenergetycznych w niebyt idzie nawet 12 proc. energii, czyli ok. 18 TWh! To – według prof. Władysława Mielczarskiego z Politechniki Łódzkiej – o połowę więcej od średniej unijnej. I co? I nic, bo części strat po prostu nie da się uniknąć, ale bez wątpienia można je minimalizować.
Zacząłem się więc zastanawiać, jak robi to świat. W jaki sposób unika, a przynajmniej ogranicza, straty na przesyle. I wertując archiwa znalazłem na to trzy sposoby. Nie są proste. Nie są tanie. Ale są skuteczne. A przy okazji ekologiczne, co w kontekście zużycia energii nie pozostaje bez znaczenia.

1. Idziemy tam, gdzie jest energia

Stać na to bogatych. Mogą szukać nowych lokalizacji swoich inwestycji kierując się dostępnością taniej energii. Na przykład na Islandii oddano niedawno do użytku centrum danych Thor, które zasilane jest odnawialną energią wodną oraz geotermalną, wytwarzaną w najbliższym sąsiedztwie. Thor pełni funkcję centrum usług hostingowych oraz infrastruktury do przetwarzania danych „w chmurze”. Jednym z pierwszych klientów centrum została ogromna firma DataPipe, która obsługuje m.in. Microsoft, Oracle, Vmware, a także z firmy z branży farmaceutycznej, finansowej, reklamy i oprogramowania.


Thor Data Center, Islandia

Również Facebook szuka prądu i wygląda na to, że znalazł go na północy Szwecji. Już w 2014 roku ruszy tam pierwsze Europejskie Centrum Danych, które będzie obsługiwało 800 mln użytkowników tego portalu społecznościowego. Szefowie firmy nie ukrywają, że główną zachętą dla lokalizacji była bliskość źródeł energii odnawialnej z elektrowni wodnych.

2. Produkujemy energię sami

Na to stać chyba tylko najbogatszych. Ale jak się okazuje są i tacy. Sztandarowym przykładem takiej firmy jest Google, potentat z branży IT. Zaczynał od budowy serwerowni w pobliżu tanich i ekologicznych źródeł energii, a dzisiaj takie źródła buduje na własne potrzeby sam. W 2009 roku zainwestował w farmę wiatrową w amerykańskim stanie Iowa, gdzie uruchomiono wartą 600 mln dolarów serwerownię. Strategicznym projektem energetycznym spółki jest jednak największa na świecie elektrownia słoneczna, zlokalizowana w Stanach Zjednoczonych na pustyni Mojave. Zresztą Google coraz intensywniej inwestuje również w europejskie elektrownie, wykorzystujące energię odnawialną. Twórca największej wyszukiwarki w internecie nie ukrywa, że jego celem jest zasilanie swojej infrastruktury odnawialnymi źródłami energii, które nie emitują dużych ilości dwutlenku węgla do atmosfery.

Farma wiatrowa na pustyni Mojave, USA. Źródło:Bright Source Energy


A dlaczego warto przytoczyć przykład spółki z branży nowych technologii, która z dużym zużyciem energii raczej nie jest kojarzona? Bo według ubiegłorocznego raportu Greenpeace International centra, w których gromadzone są zasoby największych portali informacyjnych i społecznościowych, zużywają 1,5-2 proc. produkowanej na świecie energii elektrycznej, a zużycie to rośnie w tempie 12 proc. rocznie. Według szacunków ekologów zasilanie całego internetu (czyli centów danych i sieci) pochłania rocznie 623 TWh. To ponad cztery razy więcej niż w tym okresie zużywa cała Polska.

3. Przesyłamy energię prawie bez strat

Tak, wiem. Nie da się, a taka opcja stoi w jawnej sprzeczności z podstawową tezą tego wywodu. Ale są przecież inwestycje, czy chociażby aglomeracje, które nie mogą – ot tak – przenieść się w góry czy na pustynię. Muszą energię transportować z odległych często rejonów. A fakt, że strat nie da się zlikwidować nie oznacza, że nie można sprowadzić ich do akceptowalnego poziomu. Tu przykładów też jest wiele, choć dobra technologia tylko jedna. Mowa o HVDC, przesyle energii w formie prądu stałego wysokiego napięcia, sztandarowej technologii ABB, której spółka jest pionierem i liderem.
W takim właśnie systemie połączono dwie elektrownie wodne w północno-zachodniej części Brazylii z São Paulo, głównym ośrodkiem gospodarczym kraju (2 x 600 kV, połączenie o długości 2,5 tys km). Podobnie dostarcza się energię z największej na świecie elektrowni wodnej – Zapory Trzech Przełomów w Chinach – do Szanghaju. Połączenie ma długość 1040 km i jest w stanie przesyłać do 3000 MW mocy.

Stacja przekształtnikowa HVDC w Longquan, Chiny

Czy wreszcie budowane przez ABB obecnie pierwsze połączenie ultrawysokiego napięcia przesyłające energię z górskich elektrowni wodnych w północnych Indiach do oddalonego o 1700 km zaludnionego regionu Agra. Linia ma napięcie 800 (kV) i będzie mogła przesłać 8000 MW.
Rozwiązanie to ma pewne ograniczenia, otóż zastosowanie HVDC jest tańsze tylko w przypadku przesyłu prądu na dużych odległościach, zazwyczaj większych niż 600 km liniami napowietrznymi i ponad 50 km, jeśli chcemy użyć kabli podmorskich. Za to generowane straty nie przekraczają 7 proc.

I który sposób najlepszy? Dylemat godny Lorda Farquaada, któremu przyszło wybierać spośród trzech księżniczek, a każda miała wady... Na szczęście w ogóle jest wybór, każdy znajdzie swoje optymalne rozwiązanie i miejmy nadzieję – jednocząc się z w tym z organizacją Greenpeace – że jeśli nie chęć ochrony środowiska naturalnego, to może ekonomia zadecyduje, że najwięksi konsumenci energii elektrycznej zaczną stosować rozwiązania eliminujące jej marnotrawienie.

Sławomir Dolecki



wtorek, 3 stycznia 2012

10 mld ton CO2!


Spalanie paliw kopalnych, produkcja cementu, wylesianie i inne rodzaje aktywności ludzi spowodowały w 2010 r. wyrzucenie do atmosfery rekordowych 10 mld ton czystego węgla – wynika z wyliczeń międzynarodowego zespołu badaczy publikujących na łamach "Nature Climate Change".

Jednocześnie donoszą oni, że emisje dwutlenku węgla ze spalania paliw kopalnych na świecie wzrosły w ostatnich 20 latach aż o 49 proc. Wyniki analiz, wykonanych w ramach Global Carbon Project pokazują też, że emisje CO2 ze spalania węgla, ropy i innych paliw kopalnych w samym 2010 r. wzrosły o 5,9 proc., zaś od roku 1990 o 49 proc. Rok 1990 pojawia się w tym kontekście jako szczególny punkt odniesienia – zgodnie z Protokołem z Kioto kraje uprzemysłowione mają ograniczyć do 2012 r. ogólną emisję gazów cieplarnianych o 5,2 proc. w porównaniu właśnie z rokiem 1990.
(źrodło: wnp.pl, PAP)

Bez komentarza...

Sławomir Dolecki