piątek, 30 listopada 2012

Debata: „Szyna Bałtycka – Morskie Systemy Energetyczne a gospodarka niskoemisyjna” - transmisja na żywo.

„Szyna Bałtycka – Morskie Systemy Energetyczne a gospodarka niskoemisyjna”
30 listopada (piątek), godz. 11.00,
Redakcja „Polityki”, ul. Słupecka 6, Warszawa

"Podczas debaty postaramy się zastanowić jakie rozwiązania technologiczne mogą wspomóc efektywne odebranie energii z morza. Czy Szyna Bałtycka może być takim rozwiązaniem?

Szyna Bałtycka – główna oś przesyłowa Polskich Sieci Morskich, składająca się z podmorskiego kabla stałoprądowego przesyłowego 400 kV o długości ok. 350 km, przebiegająca wzdłuż brzegu morskiego oraz 3-4 węzłowych morskich stacji wysokiego napięcia.
" (Źródło opisu: www.proinwestycje.pl)

Oglądaj na żywo 30 listopada od 11:00

czwartek, 29 listopada 2012

Modernizacja polskich kolei kluczowa dla europejskiego połączenia zachód-wschód

Polska posiada jeden z największych systemów kolejowych we wschodniej Europie, składający się z około
20 000 km torów, z czego ponad połowa zasilana jest z napowietrznych linii 3 kV prądu stałego (DC). System tworzy ważne ekonomicznie połączenie pomiędzy zachodnią i wschodnią Europą. Wiele krajów w regionie również chwali się swoją dużą siecią kolejową, z wciąż rosnącą liczbą pasażerów i przewozów towarowych, co w coraz większym stopniu wymusza na polskiej sieci kolejowej modernizację zarówno krajowych, jak i międzynarodowych połączeń.

(źródło: PKP Intercity)

Aby sprostać tym wyzwaniom, PKP Energetyka S.A., spółka odpowiedzialna za dostawy energii elektrycznej dla użytkowników polskiej kolei, inwestuje w podstacje trakcyjne, rozszerzając tym samym obszar zelektryfikowania o kolejnych 1000 km standardowych torów, dzięki czemu większa liczba pociągów będzie mogła jeździć z prędkością 160 km/h. Spółka planuje również wziąć udział w projekcie budowy około 450 km linii dla nowych kolei dużych prędkości, aby pasażerowie mogli podróżować między Warszawą, Łodzią i Kaliszem z prędkością ponad 200 km/h. Chcąc osiągnąć ten ambitny cel, PKP Energetyka S.A. zamówiła 138 zespołów prostownikowych ABB za prawie 110 mln złotych, które dołączą do kilkuset innych prostowników, pracujących obecnie w systemie zasilania PKP. Zapewni to użytkownikom kolei dostępność energii elektrycznej prądu stałego na wysokim poziomie niezawodności nawet w momentach zwiększonego zapotrzebowania na energię.

ABB w ostatnich latach w znacznym stopniu zwiększyła swoją aktywność w sektorze kolejowym, zmieniając się z outsidera w dostawcę dla znaczących producentów taboru kolejowego oraz lokalnych operatorów sieci kolejowych. ABB jest wiodącym wytwórcą transformatorów trakcyjnych, silników trakcyjnych i przekształtników, które zapewniają zasilanie dla sieci trakcyjnych oraz infrastruktury kolejowej.

W portfolio firmy znajdują się między innymi produkty niskiego i średniego napięcia, jak również półprzewodniki i ograniczniki przepięć. Jesteśmy wiodącym dostawcą generatorów prądotwórczych i turbosprężarek dla pociągów z silnikiem diesela.
Instalacja prostowników ABB zagwarantuje polskim kolejom pozycję kluczowej sieci kolejowej w Europie, która jest w stanie sprostać wymaganiom rosnącej liczby przewozów towarów z oraz do Chin, jak również umożliwi stworzenie bezpieczniejszej i szybszej trasy dla przewozów pasażerskich. PKP Energetyka funkcjonuje na rynku od 2001 roku, sprzedając i dostarczając energię elektryczną oraz sprzedając paliwa płynne dla przewoźników i firm kolejowych. Dodatkowo, spółka oferuje również specjalistyczne usługi w sektorze energetycznym.

Autor: ABB

wtorek, 20 listopada 2012

Obywatelu! Podziel się pomysłem

O ile mnie pamięć nie myli, to chyba jeszcze się nie zdarzyło, żeby rząd – poszukując najlepszych rozwiązań swoich zmartwień – poprosił o pomoc obywateli. Tak po prostu. Tym bardziej więc dałem się zaskoczyć. Choć w jak najbardziej pozytywnym znaczeniu tego słowa.

Umysły „zwykłych” ludzi

źródło: facebook.com/niskoemisyjna

To był ruch Ministerstwa Gospodarki, które musi walczyć o ograniczanie różnych emisji, w tym dwutlenku węgla. Takie są wymogi prawa, Unii, ekologów i zwykłej przyzwoitości. Dlatego ministerstwo szuka sposobów najlepszych i najskuteczniejszych. A o takie – niestety – najtrudniej. Stąd zapewne próba sięgnięcia po świeże, kreatywne umysły nie skażone gospodarczym i korporacyjnym myśleniem. Umysły „zwykłych” ludzi.
W ramach prac nad Narodowym Programem Rozwoju Gospodarki Niskoemisyjnej ministerstwo zaprasza do udziału w konkursie na najlepszy pomysł na redukcję emisji w Polsce. Konkurs jest błyskawiczny, bo trwa zaledwie trzy tygodnie, a jego głównym polem działania jest internet. Tam właśnie, na stronie facebook.com/niskoemisyjna, można poznać szczegóły. Aby wziąć udział w konkursie trzeba wypełnić formularz i opisać swój pomysł rozwiązania zmniejszającego emisję CO2.
Przy okazji można się nico zabawić, wykonać test i obliczyć jaki mamy wpływ na środowisko i jak można to zmienić. Policzyć, na przykład, ile w swoim życiu zużyło się wody i energii elektrycznej oraz wyprodukowało śmieci. Dane – choć orientacyjne – są dość zaskakujące.

Proste rozwiązania skomplikowanych problemów

Konkurs trwa do 31 listopada. Jego rozstrzygnięcie nastąpi już 5 grudnia. Prace zostaną ocenione w dwóch kategoriach. Najbardziej innowacyjne i ciekawie merytorycznie propozycje wyłoni jury złożone z grona ekspertów pracujących nad Narodowym Programem Rozwoju Gospodarki Niskoemisyjnej. Z kolei internauci będą mogli wytypować swojego faworyta używając na Facebooku tzw. polubień. Na zwycięzców czekają atrakcyjne nagrody m.in. skuter elektryczny, rowery miejskie, aparaty i ładowarki solarne. Ponadto najciekawsze propozycje zostaną włączone do Programu i tym samym mają szansę na realizację.
Inicjatywa naprawdę niezwykle cenna i warta pochwalenia. Nie tylko ze względu na jej edukacyjny charakter, ale także na rzeczywistą możliwość znalezienia ciekawych i wartościowych pomysłów, bo w ludziach bez wątpienia drzemie niesamowity potencjał. Trzeba tylko chcieć i umieć po niego sięgnąć i skorzystać. I w tym kontekście szkoda jedynie, że konkurs trwa zaledwie trzy tygodnie. Choć z drugiej strony jest nadzieja, że stanowi zapowiedź zupełnie nowego sposobu poszukiwania prostych rozwiązań skomplikowanych problemów.




Sławomir Dolecki

środa, 14 listopada 2012

Samorząd lokalny i polityka biznesowa

Tradycyjnie przemysłowa Łódź odbudowuje powoli swoją pozycję na gospodarczej mapie kraju. Co prawda nie oznacza to, że na ulicach znowu spotkamy prawdziwe prząśniczki, bo czasy już nie te i spojrzenie na strukturę biznesową miasta jest nieco inne. Nie zmienia to jednak faktu, że właśnie odbudowa tradycyjnego obrazu miasta, jako centrum przemysłowego kraju, jest jednym z głównych celów władz samorządowych.

Łódź ma ambicje

Skąd taka teoria? Ano z życia. Nadarzyła się bowiem ostatnio okazja, żeby realizacji tej polityki – i to z bliska – dokładnie się przyjrzeć. A o szczegóły zapytać najbardziej zainteresowanych. Okazją była nowa inwestycja ABB w Łodzi, budowa od podstaw nowej fabryki komponentów do transformatorów. Zresztą inwestycja ciekawa dla miasta z wielu powodów – finansowych, społecznych i wizerunkowych. Bo „miejski” public relations wcale nie pozostaje bez znaczenia.
Ale po kolei. ABB podejmuje decyzję o wybudowaniu na swoim terenie kolejnej fabryki. Nie musi inwestować w grunty, ani w infrastrukturę. Ma „pod ręką” wszystko, co potrzeba. No, prawie wszystko, bo nowa hala fabryczna znajdzie się na tyłach starej fabryki, więc dojazd do niej musi być od drugiej strony. A tam, niestety drogi nie ma. To znaczy jest, ale byle jaka. Trwają negocjacje z samorządem, a ten deklaruje, że droga powstanie. porządna, szeroka, z pełną infrastrukturą. Pieniądze da... Marszałek Województwa. Dlaczego miasto i województwo wyrażają aż taką ochotę do współpracy? Właśnie z powodu polityki. Łódź ma bowiem ambicje stać się centrum przemysłu kreatywnego, wiedzochłonnego, hi-tech i R&D. Miasto stricte robotnicze się nie sprawdziło, pokazała to historia.

PIT, CIT i absolwenci

No więc po pierwsze – ulica. Po drugie – krótkie i konkretne negocjacje. Po trzecie – błyskawicznie (jak na polskie realia) podpisane wszystkie uzgodnienia, pozwolenia, akceptacje, warunki przyłączeniowe i budowlane. A co w zamian? Bo ABB będzie mieć nową fabrykę. A miasto?
Miasto i region przede wszystkim podatki. PIT, CIT i wszystko co tam jeszcze należy do fiskusa odprowadzić. Będą też nowe miejsca pracy. Co prawda nie zmieni to znacząco łódzkiego rynku pracy, bo będzie ich docelowo 140, co w 700-tysięcznym mieście nie rzuca na kolana, ale wcześniej na tej inwestycji zarobią przecież także lokalni dostawcy materiałów budowlanych, wykonawcy i podwykonawcy czy firmy transportowe. A i tych 140 nowych miejsc pracy nie ma co lekceważyć, bo według Hanny Zdanowskiej, prezydent Miasta Łodzi, te stanowiska są niezwykle ważne z punktu widzenia możliwości zatrzymania w mieście absolwentów wyższych uczelni – młodych, wykształconych, dynamicznych, wchodzących w życie ludzi. Łódź ma obecnie negatywną tendencję demograficzną, więc stara się zatrzymać w mieście jak najwięcej takich osób. I miejsca te mogą zadziałać jak „kula śniegowa”, dzięki której przemysłowy rozwój Łodzi będzie coraz dynamiczniejszy.
Ale Łódź – co stanowczo podkreślają samorządowcy – to nie tylko przemysł, to także miejsce do życia dla ludzi, a rozwój przemysłu będzie powodował tworzenie kolejnych dobrze płatnych miejsc pracy, a co za tym idzie poprawę warunków życia dla wszystkich mieszkańców i rozwój całego miasta.

„Miejski” public relations

Pozostaje jeszcze kwestia wspomnianego „miejskiego” public relations. Taki rozwój zdarzeń ma – zdaniem prezydent Zdanowskiej – „pokazać potencjalnym inwestorom, że w Łodzi warto lokować nie tylko nowe inwestycje, ale także rozwijać istniejące, że jest tu sprzyjający klimat dla rozwoju przedsiębiorczości. Decyduje się przecież na to firma, której marka jest znana i doceniana na całym świecie”.
A ulica, konkretnie Wersalska na Teofilowie Przemysłowym? Przyda się na pewno, i to nie tylko firmie ABB, choć z myślą o niej będzie wybudowana. Dalej leżą kolejne, całkiem atrakcyjne tereny przemysłowe, do których dotychczas nie było zbyt dobrego dojazdu. Teraz będzie. A z Wersalskiej do węzła autostradowego A1 i A2 jest tylko pół godziny jazdy. To gigantyczny kapitał lokalizacyjny. I wygląda na to – przynajmniej na razie – że Łódź wie, jak zrobić z niego użytek.



Sławomir Dolecki