I wreszcie takie opracowanie się pojawiło. Jest co prawda
fragmentaryczne, bo dotyczy jedynie silników elektrycznych oraz napędów tylko
jednej firmy, ale skala zjawiska i jego efekty są naprawdę porażające.
Otóż okazało się, że według szacunkowych danych za rok 2011
napędy zmiennoprędkościowe ABB pozwoliły zaoszczędzić ok. 310 mln MWh energii
elektrycznej! To o 19 proc. więcej niż rok wcześniej. A jeśli ktoś wciąż czuje
niedosyt informacyjny, bo megawatogodziny niewiele mu mówią, to ilość ta
oznacza ni mniej ni więcej tylko efekt ciągłej pracy 41 elektrowni atomowych. I
jeśli przyjąć, że tego typu reaktorów jest obecnie na świecie 436, to widać, że
tylko dzięki oszczędnościom poczynionym na silnikach elektrycznych potencjału
tego nie trzeba było zwiększać o dodatkowe 10 proc.
Kolejne liczby? Proszę bardzo: oszczędności generowane przez
silniki ABB w 2011 roku odpowiadają emisji 260 mln ton CO2 – w
przypadku, gdyby ta energia pochodziła z paliw kopalnych – lub równowartości 34
mld dolarów w postaci zmniejszonych opłat za energię. Poza tym, statystycznie
rzecz ujmując, to czego nie zużyły silniki elektryczne spokojnie pozwala
korzystać z energii elektrycznej 75 mln gospodarstw domowych Unii Europejskiej
przez okrągły rok.
Oczywiście są to szacunki. Jednak oparte na liczbach
rzeczywistych – biorą pod uwagę średnią konsumpcję elektryczności w aplikacjach,
w których są oraz w których nie ma zainstalowanych napędów. Bo w przypadku
silników elektrycznych ok. 95 proc. całkowitych kosztów ich użytkowania stanowi
energia elektryczna, więc inwestycja w napędy elektryczne zazwyczaj zwraca się
w mniej niż dwa lata.
Czy pozostają jeszcze jakiekolwiek wątpliwości co do
opłacalności efektywności? 43 mld dolarów to chyba wartość wystarczająco
przekonująca. Poza tym, okazuje się, że nie ma na świecie większego generatora
mocy, niż „oszczędność”.
Sławomir Dolecki