Tradycyjnie przemysłowa Łódź odbudowuje powoli swoją pozycję na gospodarczej mapie kraju. Co prawda nie oznacza to, że na ulicach znowu spotkamy prawdziwe prząśniczki, bo czasy już nie te i spojrzenie na strukturę biznesową miasta jest nieco inne. Nie zmienia to jednak faktu, że właśnie odbudowa tradycyjnego obrazu miasta, jako centrum przemysłowego kraju, jest jednym z głównych celów władz samorządowych.
Łódź ma ambicje
Skąd taka teoria? Ano z życia. Nadarzyła się bowiem ostatnio okazja, żeby
realizacji tej polityki – i to z bliska – dokładnie się przyjrzeć. A o szczegóły zapytać najbardziej zainteresowanych. Okazją była nowa inwestycja ABB w Łodzi, budowa od podstaw nowej fabryki komponentów do transformatorów. Zresztą inwestycja ciekawa dla miasta z wielu powodów – finansowych, społecznych i wizerunkowych. Bo „miejski” public relations wcale nie pozostaje bez znaczenia.
Ale po kolei. ABB podejmuje decyzję o wybudowaniu na swoim terenie kolejnej fabryki. Nie musi inwestować w grunty, ani w infrastrukturę. Ma „pod ręką” wszystko, co potrzeba. No, prawie wszystko, bo nowa hala fabryczna znajdzie się na tyłach starej fabryki, więc dojazd do niej musi być od drugiej strony. A tam, niestety drogi nie ma. To znaczy jest, ale byle jaka. Trwają negocjacje z samorządem, a ten deklaruje, że droga powstanie. porządna, szeroka, z pełną infrastrukturą. Pieniądze da... Marszałek Województwa. Dlaczego miasto i województwo wyrażają aż taką ochotę do współpracy? Właśnie z powodu polityki. Łódź ma bowiem ambicje stać się centrum przemysłu kreatywnego, wiedzochłonnego, hi-tech i R&D. Miasto stricte robotnicze się nie sprawdziło, pokazała to historia.
PIT, CIT i absolwenci
No więc po pierwsze – ulica. Po drugie – krótkie i konkretne negocjacje. Po trzecie – błyskawicznie (jak na polskie realia) podpisane wszystkie uzgodnienia, pozwolenia, akceptacje, warunki przyłączeniowe i budowlane. A co w zamian? Bo ABB będzie mieć nową fabrykę. A miasto?
Miasto i region przede wszystkim podatki. PIT, CIT i wszystko co tam jeszcze należy do fiskusa odprowadzić. Będą też nowe miejsca pracy. Co prawda nie zmieni to znacząco łódzkiego rynku pracy, bo będzie ich docelowo 140, co w 700-tysięcznym mieście nie rzuca na kolana, ale wcześniej na tej inwestycji zarobią przecież także lokalni dostawcy materiałów budowlanych, wykonawcy i podwykonawcy czy firmy transportowe. A i tych 140 nowych miejsc pracy nie ma co lekceważyć, bo według Hanny Zdanowskiej, prezydent Miasta Łodzi, te stanowiska są niezwykle ważne z punktu widzenia możliwości zatrzymania w mieście absolwentów wyższych uczelni – młodych, wykształconych, dynamicznych, wchodzących w życie ludzi. Łódź ma obecnie negatywną tendencję demograficzną, więc stara się zatrzymać w mieście jak najwięcej takich osób. I miejsca te mogą zadziałać jak „kula śniegowa”, dzięki której przemysłowy rozwój Łodzi będzie coraz dynamiczniejszy.
Ale Łódź – co stanowczo podkreślają samorządowcy – to nie tylko przemysł, to także miejsce do życia dla ludzi, a rozwój przemysłu będzie powodował tworzenie kolejnych dobrze płatnych miejsc pracy, a co za tym idzie poprawę warunków życia dla wszystkich mieszkańców i rozwój całego miasta.
„Miejski” public relations
Pozostaje jeszcze kwestia wspomnianego „miejskiego” public relations. Taki rozwój zdarzeń ma – zdaniem prezydent Zdanowskiej – „pokazać potencjalnym inwestorom, że w Łodzi warto lokować nie tylko nowe inwestycje, ale także rozwijać istniejące, że jest tu sprzyjający klimat dla rozwoju przedsiębiorczości. Decyduje się przecież na to firma, której marka jest znana i doceniana na całym świecie”.
A ulica, konkretnie Wersalska na Teofilowie Przemysłowym? Przyda się na pewno, i to nie tylko firmie ABB, choć z myślą o niej będzie wybudowana. Dalej leżą kolejne, całkiem atrakcyjne tereny przemysłowe, do których dotychczas nie było zbyt dobrego dojazdu. Teraz będzie. A z Wersalskiej do węzła autostradowego A1 i A2 jest tylko pół godziny jazdy. To gigantyczny kapitał lokalizacyjny. I wygląda na to – przynajmniej na razie – że Łódź wie, jak zrobić z niego użytek.
Sławomir Dolecki