No i stało się. Parlament Europejski przyjął dyrektywę efektywnościową. Pisaliśmy o tym wielokrotnie, choć zawsze w kontekście, że „kiedyś to nastąpi”. Właśnie nastąpiło.
Tym razem efektywność nie będzie wyborem, ale obligiem. Swoją decyzją Parlament wprowadził obowiązek wdrażania działań, które będą skutkowały racjonalnym (czytaj: oszczędnym) gospodarowaniem energią.
Zobowiązania dla państw członkowskich obejmują termomodernizację budynków administracji publicznej, optymalizację gospodarki energetycznej dla dystrybutorów, dostawców i dużych firm, które już przed audytem energetycznym nie uciekną. Według urzędniczych wyliczeń, ograniczenie zużycia energii o założone 20 proc. pozwoli zaoszczędzić w ramach Wspólnoty 50 mld euro rocznie.
Co wyniknie z tego ambitnego planu, który zresztą w ramach unijnych prac został znacząco okrojony i osłabiony, pokaże czas. Zgodnie z regulacjami mamy 18 miesięcy na wdrożenie zapisów nowej dyrektywy. Komisja Europejska przyjrzy się efektom prac poszczególnych państwa członkowskich w roku 2014, i wówczas się okaże, czy Polska po raz kolejny trafi na index. Podobnie, jak było to z dyrektywą w sprawie bezpieczeństwa jądrowego, dyrektywą gazową, dyrektywą w sprawie e-pieniądza itd...
Sławomir Dolecki