Rzeczywistość widziana przez pryzmat efektywności energetycznej podzieliła świat na dwie grupy: Nas i Ich. My to odbiorcy i użytkownicy energii elektrycznej, Oni to jej wytwórcy i dystrybutorzy. Skąd ten podział? Ano trochę z prawodawstwa, trochę z konieczności i odrobinę z... wygody. Z Ich wygody.
Jest całkiem nieźle
Prawo nakazuje Im działać efektywnie. Za pośrednictwem ustaw i dyrektyw. Ale pozwala też pewne wskaźniki osiągać Naszymi rękami. Powinniśmy kupować energooszczędne urządzenia, gasić światło, zakręcać wodę, być „eko”. Oni dzięki temu wypełniają część swoich zobowiązań.
A jak wygląda Nasza przyzwoitość w tej materii? Okazuje się, że całkiem nieźle. Bo według badania przeprowadzonego przez firmę BIOSTAT na zlecenie Fundacji Nasza Ziemia, większość z nas oszczędza energię i dba o dokręcanie kranów. Badanie dotyczyło co prawda „świadomości osobistego wpływu człowieka na środowisko”, jednak kilka elementów związanych z energetyczną efektywnością można tam wyłowić. Na przykład 88,4 proc. respondentów deklaruje stosowanie selektywnej zbiórki odpadów, 94,5 proc. racjonalnie używa energii, a 94,1 proc. nie marnuje i chroni wodę. Dokręcanie kranów i gaszenie zbędnych żarówek praktykuje 4 na 5 respondentów, a w ramach kolejnych „wyzwań” znalazły się: domykanie lodówki, używanie żarówek energooszczędnych czy zgniatanie plastikowych odpadów przed wyrzuceniem do śmieci.
I nawet jeśli przyjmiemy, że badania są nieco naciągane, bo przecież nie wiadomo do końca co to znaczy, że ktoś „racjonalnie używa energii”, to sam fakt, że taki właśnie zwrot stosuje świadczy o pewnej świadomości, która wcześniej czy później ma szansę przerodzić się w nawyk. Tak więc – jak już zaryzykowałem tezę – jest całkiem nieźle. Po Naszej stronie.
Nie da się powiedzieć „nieźle”
Jednocześnie, całkiem niedawno opublikowano inne wyniki badań. Tym razem dotyczące Ich. I tu – niestety – nie da się powiedzieć „nieźle”. Centrum badawcze Delta Energy&Environment przeprowadziło analizę potencjału oszczędności w obszarze energii pierwotnej przez zastosowanie technologii zwiększających efektywność energetyczną po stronie podaży. Brzmi bardzo poważnie, a mówiąc prościej chodziło o sprawdzenie czy producenci i dystrybutorzy energii mogą zwiększyć u siebie efektywność energetyczną. Przeanalizowano rynki we Francji, Polsce i Wielkiej Brytanii.
Autorzy analizy podkreślają, że "potencjał, który może w dużym stopniu przyczynić się do osiągnięcia celów stawianych przez UE w obszarze redukcji emisji i oszczędności energii pierwotnej", leży w nowoczesnych, innowacyjnych i opłacalnych technologiach energetycznych. Pozwalają one na optymalizację wydajności operacyjnej elektrowni, szersze zastosowanie kogeneracji przy produkcji dla sieci ciepłowniczych i elektrycznych, lepsze zarządzanie energią dzięki wdrożeniu większej ilości rozwiązań na bazie inteligentnych sieci, czy przetwarzanie na elektryczność ciepła odpadowego powstającego w elektrowniach i przy procesach przemysłowych.
Według analityków wdrożenie takich rozwiązań może przyczynić się do realizacji co najmniej 18 proc. planowanej redukcji emisji CO2. Natomiast wkład w planowaną łączną redukcję przewidywanego zapotrzebowania na energię może stanowić co najmniej 23 proc.
Jasna strona mocy
Swój kamyczek do ogródka dorzuca także Międzynarodowa Agencja Energetyczna, według której światowa średnia efektywności tradycyjnych paliw kopalnych wykorzystywanych przy produkcji energii wynosi 35-37 proc. Dodatkowo, mniej więcej 2/3 wydzielanego ciepła jest marnowane, a przy przesyle i dystrybucji tracone jest kolejne 9 proc.
W tym kontekście Delta Energy&Environment wskazuje palcem na Polskę, podkreślając, iż możemy zredukować emisję CO2 i zwiększyć efektywność energetyczną uzupełniając starzejącą się i opartą na węglu infrastrukturę wytwórczą o nowe kogeneracyjne bloki gazowe, których wysoka wydajność związana jest z niskim zużyciem paliwa. Efektywność elektrowni z turbiną gazową wynosi 50 proc., podczas gdy 25-letnia elektrownia węglowa osiąga 35 proc. lub mniej. Dodatkowo, ze względu na fakt, że paliwo spalane jest w czystszy sposób, jednostki z kogeneracyjnymi turbinami gazowymi emitują w porównaniu do węglowych połowę wielkości CO2 na kilowatogodzinę pracy.
Jakby nie było poczułem się lepszy, bo jako przedstawiciel grupy MY zdecydowanie stoję po jasnej stronie mocy. I czuje tylko pewien niesmak, że choć mam – z punktu widzenia całego systemu – niewielki wpływ na wynik końcowy, to na mnie właśnie wywiera się presję i nakłada nieproporcjonalnie dużą odpowiedzialność. Tymczasem Oni, ze swoim potencjałem, zbyt często odkładają inwestycje na później.
Sławomir Dolecki