Oto prawdziwa siła wolnego rynku. Teraz nikt już nie powinien mieć wątpliwości, że rynek energetyczny kieruje się prawem podaży i popytu. Przykłady pokazują, że dzisiaj na rynku energii elektrycznej klient może negocjować i zyskiwać całkiem przyzwoite warunki. Wystarczy troszeczkę zawalczyć.
Wzrost o... 433 proc.!
Przykłady – do których za chwilę przejdę – nie dotyczą gospodarstw domowych, ale i w tym zakresie widać niezły ruch. Coraz więcej prywatnych osób dostrzega możliwość zmiany dostawcy energii i korzysta z niej. Z danych Urzędu Regulacji Energetyki wynika, że do końca grudnia 2012 roku z prawa tego skorzystało 76,5 tys. gospodarstw domowych (tylko w 2012 roku – 62,1 tys.), co w stosunku do grudnia 2011 stanowi wzrost o... 433 proc.! Jednak pełne wykorzystywanie liberalizacji widać w przemyśle i samorządach lokalnych. O ile przemysł nie zawsze chwali się takimi osiągnięciami, bo koszty, ceny, warunki i umowy stanowią zazwyczaj tajemnicę handlową i element przewagi konkurencyjnej, o tyle samorządy lokalne chętnie ogłaszają wszem i wobec, jak potrafią być zapobiegliwe i oszczędne.
Twarde i skuteczne negocjacje
W Poznaniu – dla przykładu – zawiązała się grupa kupująca wspólnie prąd od PGE Obrót SA. To blisko 300 instytucji, organizacji i spółek miejskich – urzędy, muzea, szkoły, przedszkola itd., a dostawca energii został wyłoniony w drodze przetargu. Projekt sprawdził się w ubiegłym roku, dzięki czemu miasto zaoszczędziło 4,2 mln zł. Ponieważ umowa została podpisana na dwa lata, w tym czasie w miejskiej kasie zostanie 7,7 mln zł. Ponieważ projekt okazał się sukcesem do grupy zakupowej swój akces zgłosiły już kolejne jednostki miejskie i 17 gmin ościennych.
W tym roku na podobny skutek ekonomiczny liczy Bydgoszcz. W marcu tego roku zacznie obowiązywać podpisana na rok umowa pomiędzy grupą zakupową, w skład której weszły: Bydgoszcz, Barcin, Białe Błota, Dąbrowa Chełmińska, Dobrcz, Koronowo, a dostawcą energii spółką Enea SA. Twarde i skuteczne negocjacje pozwoliły obniżyć cenę o 27 proc. w stosunku do obowiązującej taryfy Enea. Dla Bydgoszczy przekłada się to na oszczędności rzędu 1,4 mln zł za zakup prądu dla szkół, przedszkoli, żłobków, domów kultury czy ośrodków pomocy społecznej.
Kapitalizm z ludzką twarzą
To dobre wieści. I dobre efekty uwolnienia rynku energii. Ale skorzystać z nich mogą tylko ci, którzy nie boją się wyzwań i inwestycji. Bo nie ma co ukrywać, że decyzja o powołaniu grupy zakupowej i zmianie operatora niesie za sobą nieco wyzwań organizacyjnych, logistycznych i technologicznych. A na podjęcie takich wyzwań stać tylko dobrych menedżerów, których na szczęście w samorządach lokalnych jest coraz więcej.
I na drugie szczęście regulator, który czuwa nad całym procesem, nie zapomina o niebezpieczeństwach liberalizacji. Bo z jednej strony daje to zysk, z drugiej jednak wolny rynek powoduje większą bezwzględność wobec najsłabszych. I to drugie szczęście polega na tym, że Urząd Regulacji Energetyki pamięta i dba o interesy tzw. odbiorców wrażliwych i robi wszystko, by eliminować ryzyko wykluczenia energetycznego, to znaczy braku możliwości bieżącego regulowania opłat za energię elektryczną przez najuboższych.
I chyba właśnie dzięki tej swoistej dwoistości dzisiaj o liberalizacji polskiego rynku energii możemy powiedzieć „kapitalizm z ludzką twarzą”.
Sławomir Dolecki