Efektywność energetyczna to temat nieskończenie pojemny. Dotyczy tak wielu aspektów naszego życia, że nie sposób opisać i skomentować wszystkiego, co go dotyczy. Zresztą – jak się okazało – to nie tylko mój problem, bo podczas IV już Forum Efektywności Energetycznej pojawiły się nie tylko zupełnie nowe wątki, ale także... nowe dylematy. No bo czy efektywność równa jest ograniczaniu zużycia energii? No właśnie, ale o tym dalej.
Przywilej czy konieczność?
Społeczna Rada Narodowego Programu Redukcji Emisji (współorganizator Forum) przekonuje, że bez efektywności polska branża energetyczna nie ma szans na rozwój. Ale taka jest ich misja i przyznać trzeba, że doskonale ją realizują. Ale oprócz nich do tej tezy przekonują także inni. Otóż dowiedzieliśmy się na przykład, że efektywność energetyczna jest konstytucyjną powinnością... Prezydenta RP! Dlaczego? Otóż efektywność energetyczna – jak wywodził Olgierd Dziekoński z Kancelarii Prezydenta – jest elementem bezpieczeństwa energetycznego. A bezpieczeństwo energetyczne jest elementem bezpieczeństwa państwa. A za bezpieczeństwo państwa odpowiada Prezydent RP. Zgodnie z konstytucją. Proste? Proste. Dlatego też przedstawiciel głowy państwa podkreślił, że z punktu widzenia strategicznego efektywność energetyczna nie może być jednorazowym działaniem gminy czy przedsiębiorstwa, musi być świadomym, długofalowym i precyzyjnie zaplanowanym działaniem. Na najwyższych szczeblach władzy. Ale ogromne zainteresowanie tematem podkreślił również Jerzy Buzek, przedstawiciel Parlamentu Europejskiego. Podkreślił, że w Unii coraz częściej postrzega się efektywność jako najlepsze i najczystsze źródło energii. To dość ważny wniosek, bo dotychczas efektywność z punktu widzenia Brukseli była KONIECZNOŚCIĄ, być może już wkrótce stanie się PRZYWILEJEM, przysługującym najlepszym i najbardziej operatywnym.Niezwykle ważnym aspektem sprawy, który dotychczas publicznie przewijał się sporadycznie i przypadkowo, jest konieczność wzmocnienia (o ile nie należy mówić o rozpoczęciu) edukacji. Młodych i starszych. I to pojmowanie edukacji obejmuje również szkolenie specjalistów, którzy za kilka lat będą kształtować nasz rynek. Mało tego. Prof. Michał Kleiber, prezes Polskiej Akademii Nauk, zastanawiał się nawet, czy nie powinna to być czwarta podstawa edukacyjna, po nauce czytania, pisania i liczenia.
– Dążenia do większej efektywności energetycznej powoli staje się naszą rzeczywistością, a na pewno będzie codziennością przyszłych pokoleń – uważa prof. Kleiber. – Nie zawsze uświadamiamy sobie, że już dziś temat dotyczy każdego aspektu naszego życia: przemysłu, gospodarstw domowych, transportu publicznego, usług, nawet rybołówstwa.
Odważna teoria
Z efektywnością jest jednak ten problem, że – być może przez brak edukacji – ludzie postrzegają ją jako jedno wielkie ograniczenie. Konieczność gaszenia światła, nie oglądanie telewizji, niedogrzewanie mieszkań, nienadużywanie klimatyzacji, kąpiel w niezbyt gorącej wodzie. Krótko mówiąc życiowy dyskomfort. I prelegenci dyskutowali na ten temat tak zawzięcie, że w pewnym momencie pojawiła się teoria, że efektywność energetyczna wcale nie oznacza... mniejszego zużycia energii. Hmmm, odważna teoria. Ale jak się okazało dość logiczna, bo z punktu widzenia całego systemu energetycznego chodzi o zmniejszenie ilości paliwa potrzebnego do wyprodukowania potrzebnej energii, a co za tym idzie do zmniejszenia emisji CO2. A to można uzyskać stosując urządzenia energooszczędne czy likwidując straty. Ale mimo wszystko Maciej Bando, wiceprezes Urzędu regulacji Energetyki, który wygłosił i obronił tą teorię, podkreślił, że jest ona prawdziwa tylko i wyłącznie w kontekście ustawy o efektywności energetycznej, bo poza tymi regulacjami istnieje jeszcze czysto ludzka odpowiedzialność za środowisko i za planetę, z której chcą też korzystać następne pokolenia. I tu ograniczenie zużycia jest kluczowe.Dyskusja, przy czynnym udziale nie tylko prelegentów, ale także słuchaczy, tradycyjnie dotyczyła też możliwości, finansów, regulacji prawnych, a także sensowności takich inwestycji. Padła nawet prowokacyjna teza, że być może efektywność energetyczna to najnormalniej na świecie modny gadżet, na który akurat nas po prostu nie stać. I oczywiście, jak zwykle na tego typu zarzuty przygotowany był prof. Krzysztof Żmijewski, sekretarz generalny Społecznej Rady Narodowego Programu Redukcji Emisji. Przypomniał, że bez względu na decyzje jakie podejmiemy, pieniądze i tak trzeba będzie wydać. I możemy oczywiście wybudować duży nowy blok energetyczny, spalać w nim węgiel, emitować CO2 i marnować wytwarzaną przez niego energię. A możemy też zainwestować w efektywność energetyczną i czerpać z tego korzyści przez wiele, wiele lat.
Sławomir Dolecki