wtorek, 8 stycznia 2013

Użytkowa użyteczność

Rozwój nowoczesnych technologii jest zaskakujący i fascynujący. Przynajmniej dla mnie. Z dużym zainteresowaniem śledzę nowinki techniczne, czytam o rozwiązaniach i osiągnięciach na tym polu. Ale z równie dużym zainteresowaniem poszukuję informacji, do czego taką „nowość” można wykorzystać. Bo szuflady wynalazców pełne są rozwiązań, które nikomu do niczego przydać się nie chcą...

Otwieranie furtki telefonem

Chodzi mi w skrócie o to, że często na rynku pojawiają się rozwiązania, które od razu budzą wątpliwość, co do użyteczności produktu. Choć właściwie trudno powiedzieć, gdzie przebiega granica uznania tej użyteczności za wystarczającą zainteresowania. Szczególnie era tabletów i smartfonów wywołała lawinę aplikacji, które... no właśnie, są przydatne czy nie? Większość z nas korzysta z nich na co dzień. Jedne są lepsze, drugie gorsze. Można się nawet o to pospierać.
I tu chyba dochodzimy do wniosku, że „każdemu według potrzeb”. No bo, weźmy dla przykładu nową bramkę IP, dzięki której systemy wideofonowe mogą być dostępne przez... tablet lub telefon. Znaczy, ktoś dzwoni do furtki przed domem, a ty pytasz „kto tam” siedząc w pracy, albo na plaży w ciepłym kraju. Dla mnie – absolutnie nieprzydatne, ale ja... nie mieszkam w domku poza miastem, trudno więc, żebym oceniał użyteczność produktu, z którego nie jestem w stanie w ogóle korzystać. Dla odmiany znany muzyk Piotr Rubik patrzy na to zupełnie inaczej. Dzielił się kiedyś swoją fascynacją nowoczesnymi technologiami na łamach kwartalnika „Dzisiaj”. (nr 2/2012, str 28) Wracając jednak do bramki IP. Podobno tego typu rozwiązania sprzedają się na świecie całkiem nieźle. Jak będzie w Polsce? Zobaczymy wkrótce, kiedy bramka znajdzie się w ofercie rynkowej. Na razie pozostają więc teoretyczne rozważania czy otwieranie furtki telefonem znajdzie swoich miłośników?

Czytanie gazety tabletem

Więcej informacji na temat tego rozwiązania znaleźć można w najnowszym wydaniu kwartalnika „Dzisiaj”, który zresztą sam w sobie stał się ostatnio technologiczną ciekawostką. Poza tym, że publikowany jest w internecie w formie plików pdf (wiem, wiem, banalny standard), to od pewnego czasu dostępny jest także jako aplikacja na iPada. Na razie tylko na system iOS.
To zupełnie nowa technologia dla gazet i magazynów. Właściwie wymagająca od czytelnika całkowicie odmiennego potraktowania periodyku. Sam – choć z ekranów dotykowych korzystam od wielu lat – musiałem poświęcić chwilkę, by na nowo „nauczyć się” czytać znany mi kwartalnik. Ale warto było. Możliwości są bowiem zaskakujące...


Sławomir Dolecki