Dotychczas mieliśmy niebywałą okazję obserwować bardzo dynamiczny rozwój niemieckiej energetyki odnawialnej. W mojej ocenie bez precedensu w skali świata. Wiatraki rosły jak grzyby po deszczu. Jednak wygląda na to, że deszczowe chmury zaczynają przybierać kolor niepokojąco czarny. Z informacji, jakie znalazłem jakiś czas temu w portalu wnp.pl wynika, że w tym roku niemieckie gospodarstwa domowe zapłacą ok. 250 euro więcej za używanie energii ze źródeł odnawialnych. To podwyżka na poziomie 50 proc.
We Francji taniej
Poniesienie stawki podatku za zieloną energię, jaki muszą płacić gospodarstwa domowe, zapowiedziało czterech głównych niemieckich operatorów sieci elektroenergetycznych. Stawka wzrośnie z 3,6 eurocentów do 5,3 eurocentów na kilowatogodzinę. W przeliczeniu na czteroosobową rodzinę daje to wydatek roczny większy o 250 euro. Wieści nie są pocieszające, bowiem Niemcy i tak płacą już więcej niż ich sąsiedzi. W listopadzie 2011 r. cena energii dla gospodarstw indywidualnych we Francji wynosiła 0,15 euro za kWh, podczas gdy w Niemczech było to 0,27 euro za kWh.
Pierwszy przykład
Sprawa staje się o tyle ciekawa, że odnawialne źródła wytwarzają w Niemczech już niemal czwartą część energii, a plany przewidują – co dość dokładnie analizowałem na blogu że w 2050 roku energia odnawialna będzie pokrywać 80 proc. zapotrzebowania tego kraju. Konieczność wzrost podatku wynika, według operatorów, z potrzeby dużych inwestycji w sieci wysokiego napięcia. Mówi się nawet o 20 mld euro w ciągu najbliższych 10 lat. Z drugiej jednak strony pojawiają się głosy, chociażby komisarza ds. energii UE Guenthera Oettingera, o konieczności rewizji eko-polityki europejskiej, bo skutki „przesadnej” ochrony klimatu mogą przynieść wiele niekorzystnych efektów dla gospodarki i ludzi. A niemiecką podwyżkę należy chyba zaliczyć do jednego z pierwszych bolesnych przykładów.
Za komfort trzeba płacić
Na blogu bardzo często poruszam sprawy związane z energetyką odnawialną, dlatego niemiecką politykę w tej dziedzinie, jako – w wielu kwestiach – niezwykle odważną, będę śledził. Ale tak naprawdę całą sprawę, choć dzisiaj nie dotyczy nas bezpośrednio, obserwować powinniśmy wszyscy, bowiem Polska idzie w zakresie polityki dotyczącej odnawialnych źródeł energii drogą niemiecką. I nie byłoby dobrze, gdybyśmy za 20 lat uznali, że jest to droga donikąd. Albo wyjęli ze skrzynki pocztowej rachunek za prąd, który wyzwoliłby w nas totalną niechęć do ochrony klimatu. Dzisiaj Niemcy – a po nich zapewne reszta krajów Europy – muszą odpowiedzieć sobie na pytanie: ile chcą i mogą zapłacić za politykę czystego powietrza, wody i ziemi. To, że za większy komfort życia zapłacić trzeba – nie budzi wątpliwości, gdzie jednak ustawiona jest finansowa poprzeczka, powyżej której CO2 przestanie nam przeszkadzać...
Sławomir Dolecki